środa, 13 marca 2013

Rozdział 1


1 września
No i się zaczęło… Pierwszy dzień szkoły… Niby co roku to przechodziłam, ale tym razem było jeszcze gorzej… W czerwcu podjęto decyzję o likwidacji naszego liceum i w tym roku uczniów przeniesiono do innych szkół. Ponieważ ja i moja przyjaciółka Patricia –znana szerzej jako Trish- mieszkałyśmy dość daleko od szkoły trafiłyśmy jako jedyne do Miami High School.*  Dzięki bogu, szkoła postanowiła umieścić nas w jednej klasie**. Gdyby nie to, pewnie nie dałabym się dziś wyciągnąć z łóżka. Ubierając się, jak zwykle na różne szkolne uroczystości, w moją ulubioną czarną sukienkę, cała się trzęsłam ze strachu. Nie wiedziałam, jak ci ludzie mnie przyjmą, przecież nikogo tam nie znałam. Tak samo czułam się, gdy szłam na przystanek, gdzie miałam się spotkać z Trish.
-Cześć Ally!- zawołała, gdy tylko wyszłam zza rogu.
Tak, to ja… Allyson Dawson, w skrócie Ally. Niska brunetka o czarnych oczach. Bardzo nieśmiała i „zamknięta w sobie”, jak to określił kiedyś szkolny psycholog.
-Cześć Trish!- odpowiedziałam – Jak było w Hiszpanii? – Nie widziałyśmy się przez dwa tygodnie. Moja przyjaciółka wyjechała do swojej ciotki, do Europy
-Super!- odpowiedziała z entuzjazmem i zaczęła gadać jak nakręcona. Było mi to na rękę, bo w miarę, jak nasz autobus zbliżał się do Miami High School, mój żołądek coraz bardziej kurczył się ze strachu i nie mogłam wyksztusić słowa. W końcu zatrzymałyśmy się na przystanku i wysiadłyśmy z autobusu. Miami High School okazało się być gigantycznym budynkiem z wielkim boiskiem sportowym (świetnie! Już widzę siebie jutro na lekcji wf-u. Nie ma to jak upokorzenie pierwszego dnia szkoły…) Dookoła widziałam ludzi, którzy spoglądali na mnie i Trish, szeptali między sobą, wskazywali palcami.
-Ale kulturalni…- mruknęła Trish, gdy obok nas przeszło dwóch gości, bardzo ostentacyjnie wskazując nas palcami i coś szepcząc. Zdaję się, że usłyszałam słowo: ŁÓŻKO. No cóż, chyba trzeba będzie się po prostu przyzwyczaić…
***
Oczywiście najpierw odbył się uroczysty apel. Powitanie uczniów, występ chóru, no i pół godzinna przemowa dyrektorki, na której wszyscy prawie posnęli. Na koniec ogłoszenia: nabór do drużyn sportowych (o nie! To nie dla mnie. Oszczędzam sobie upokorzeń, kiedy tylko jest to możliwe), zespołu cherleederek (nie, to też odpada… Pewnie spadłabym z samego szczytu „ludzkiej piramidy”) i szkolny teatr. Zawsze marzyłam, żeby zagrać  jakimś przedstawieniu, ale robiło mi się nie dobrze, za każdym razem, kiedy wychodziłam na scenę. Pozostawało mi więc tylko siedzieć na widowni i marzyć, że może kiedyś odważę się pójść na przesłuchanie. Przyjaciele zawsze powtarzali mi, że mam talent, że powinnam go jakoś rozwijać, ale za bardzo się bałam. Gdy tak rozmyślałam, uroczystość prawie dobiegła końca. W pewnym momencie usłyszałam jeszcze słowa dyrektorki:
-W tym roku doszły do naszej szkoły dwie nowe uczennice. Mam nadzieję, że ciepło je przywitacie. Allyson Dawson i Patricia Maria de la Rosa. Prosimy na scenę.
-cholera… - pomyślałam.
-No chodź!- Trish pociągnęła mnie za rękę. Zawsze zazdrościłam jej tej pewności siebie. Niepewnie wdrapałam się na podest. Poczułam, że moje śniadanie chciałoby znów ujrzeć światło dzienne. Czułam się, jakbym stała nie przed szkołą, lecz przed całym Miami… Dyrektorka mówiła jeszcze chwilę, że ma nadzieję, że uczniowie „pomogę nam się odnaleźć w nowej szkole” i takie tam. Ja jednak jej nie słuchałam. Całą siłą woli skupiałam się na tym, by nie zwymiotować. W końcu, bardzo blada i przerażona, mogłam zejść ze sceny. Miałam nadzieję, że się nie przewrócę. Po jaką cholerę ja wkładałam te szpilki? Oczywiście zaraz, gdy koło mnie przeszedł jakiś chłopak, przypomniałam sobie, dlaczego. Bez obcasów nie sięgałabym mu chyba nawet do ramienia… Ale taki już widać mój los…
-No i co? Nie było tak strasznie!- Zagadnęła wesoło Trish.
-Było koszmarnie…- mruknęłam
-Oj, nie przesadzaj- zaśmiała się Trish.- Przynajmniej nie zemdlałaś.- Spiorunowałam ją wzrokiem. Po co ciągle przypomina mi to wydarzenie z podstawówki? (W trzeciej klasie, gdy miałam wyrecytować jakiś wiersz na apelu, zemdlałam, gdy wyszłam na scenę. A podobno wspomnienia to fajna rzecz. Cóż, może, ale na pewno nie to. )
Ok, Ally –pomyślałam- Teraz trzeba tylko odnaleźć właściwą klasę, trochę fałszywie się pouśmiechać, poudawać, że polubiłam tych ludzi i możemy iść do domu…
Po około 5 minutach poszukiwań w końcu znalazłyśmy salę nr. 23(trudno uwierzyć, ale w całej szkole nie było ani jednego planu!). Wszyscy uczniowie już tam byli. Gdy tylko przestąpiłyśmy próg klasy, obskoczyli nas i zaczęli gadać jak się nazywają (oczywiście zapamiętałam z tego jakieś 15%. Miałam nadzieję, że Trish pamięta więcej, żeby później nie było wtopy.), kto kim jest w klasie, gdzie kto siedzi itd.*** Rozglądałam się po klasie, i chyba go zauważyłam. Nie… to nie mógł być on… Chociaż może… Nie widzieliśmy się jakieś 10 lat. Zaczęłam mu się przyglądać. Muszę przyznać, że wyrósł na całkiem przystojnego faceta (oczywiście przyjmując, że to on), ale dalej ,miał tak samo jasne blond włosy. Takie rzeczy się nie zmieniają, choćby minęło ze 20 lat… Szturchnęłam Trish i wskazałam na nieznajomego. Chyba też pomyślała, że to może być on, bo zaczęła się mu przyglądać. Wymieniłyśmy porozumiewawcze spojrzenia. Gdy tak niemo rozważałyśmy, tajemniczy blondyn sam nam się przedstawił.
-Siema! Jestem Austin! – To na pewno on! Chłopiec, z którym kiedyś bawiłyśmy się z Trish w piaskownicy. Później on przeprowadził się do innej dzielnicy i przestałyśmy go widywać.
-Cześć!- odpowiedziałam – Chyba się znamy…
- Też tak pomyślałem – uśmiechnął się
- A mnie pamiętasz? - spytała z nadzieją moja przyjaciółka
- Pewnie! Cześć Trish! – odpowiedział blondyn
Rozmawialiśmy chwilę, aż w pewnym momencie Austin kogoś zawołał. Podszedł do nas wysoki rudzielec.
- Dziewczyny, to mój kumpel Dez –powiedział
- Cześć! – Przywitałyśmy się. W tej chwili jednak klasa zorientowała się, że od kilku minut rozmawiamy z jedną osobą i postanowiła nas jeszcze trochę podręczyć. Wtedy pod tablicą stanęła ruda dziewczyna. Była jedyną, która nas przedtem nie „atakowała”. Chwilę patrzy na zbiegowisko na środku klasy, a potem prychnęła:
- Czemu tak się nimi podniecacie?! Przecież nie ma w nich nic niezwykłego! Są nowe, i tyle!
- Zazdrościsz im CeCe? Chwilę nie interesujemy się tobą, więc się załamałaś. – Ktoś krzyknął. Wszyscy się roześmiali. Ruda nawet się nie zawstydziła.
- Tobą nikt się nigdy nie interesuje, więc nie wiesz, jak to może wyglądać – odgryzła się. Kolejny śmiech klasy
- CeCe ma rację. Zostawcie już dziewczyny – to był nasz wychowawca, Pan Stewart, który przed chwilą wszedł do klasy.
Gdy uczniowie go zobaczyli, szybko usiedli na swoich miejscach. Miałam złe przeczucie, że okaże się bardzo surowy, ale jak się okazało, było ono błędne. Okazał się naprawdę miłym człowiekiem. Uczył muzyki i informatyki (świetnie! Kocham muzykę!). Szybko przekazał nam plany lekcji, przeczytał kilka ogłoszeń i mogliśmy wracać do domów. Nie marzyłam już o niczym innym, jak położyć się do łóżka i przespać cały dzień. Razem z Trish szybko pożegnałyśmy się z całą klasą i wróciłyśmy do domów.
Gdy tylko weszłam do swojego pokoju zaraz przebrałam się w piżamę i położyłam do łóżka. Weszłam jeszcze tylko na Facebooka. 24 zaproszenia do znajomych… Szybko…
 _____________________________________

*nie wiem czy taka szkoła istnieje, wymyśliłam ją na potrzeby opowiadania
**wiem, że w USA nie ma podziału na klasy, ale uznajmy, że w tej mojej wymyślonej szkole jest :)
***Moje prawdziwe przeżycie z pierwszego dnia w nowej szkole :P
______________________________________

Jeszcze szybkie ogłoszenia parafialne:
1)Przepraszam za błędy. Nie mam czasu czytać rozdziału jeszcze  raz.
2)Nie wiem, jak często będę dodawać rozdziały. Będę się starać, żeby nie było ich mniej niż 2 w tygodniu
3)Wiem, że dialog jest trochę dziwny, ale zawsze miałam problemy z ich pisaniem. :/
4)W piątek pobawię się trochę z grafiką, żeby było ładniej ^^
5) Nie wiem, czy rozdział nie jest za długi. Wyszły mi 3 strony w Wordzie, więc dajcie znać, czy chcecie dłuższe czy krótsze :)

~Ciasteczkowy Potwór

10 komentarzy:

  1. Jeśli chodzi o długość jest dobrze :) nie ejst za długi ale pisanie krótszych nie polecam :P Błędów nie zauważyłam :) A jeśli chodzi o dialogi to nie było źle jak na 1 rozdział, następne staraj sie trochę bardziej rozbudowane i poddodawaj opisy nie wiem np. powiedziałą pewnie nieśmiało takie niby pierdoły ale działąją na naszą wyobraźnię. I opisy też możesz rozbudować :) Ale naprawde byo dobrze jak na 1 raz
    Bardzo dobry wybór jeśli chodzi o wybór bloga na którym się wzorujesz bo możesz się wielu rzeczy nauczyć xd
    Dobra koniec mojego monologu czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki, takie komentarze bardzo motywują. :)
      Szczerze bardzo się bałam kiedy wchodziłam na bloga. Nie wiedziałam jak ludzie to przyjmą, jak mnie ocenią... I wybacz, ale dialogów będzie duuużo, bo muszę się po prostu nauczyć je pisać. Bo jeśli mi się trafi na sprawdzianie szóstoklasisty, to już nie żyję... (tak samo, jeśli będzie akcentowanie wyrazów lub strony - czynna, bierna i jakaś tam jeszcze. a jak wszystko razem, to pewnie wyjdę koło 25 punktów... :/ I gdzie mnie potem do pracy przyjmą z takim wynikiem? >.< No, w Tesco, ale ja mam trochę większe aspiracje :P)

      Usuń
    2. Może być dużo tylko zeby były barwne ;) ba na bieżąco śledzić. HHAhahahha na swój spr 6 klasisty wgl się nie przygotowywałąm a miałam najwyższy wynik w klasie, chyba, z tego co pamiętam 35/40 xd KOZAK ;)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. pewnie jutro, dzisiaj mi się nie chce, a do tego siostra mnie męczy, żebym jej włączyła grę. A jak nie to na pewno w piątek :)

      Usuń
  3. Fajny :) Też mam sprawdzian szóstoklasisty i akurat z próbnego miałam 25punktów xD...czekam na kolejny :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki. ja z pierwszego próbnego dostałam 35 punktów (najlepiej z klasy :P ) A z drugiego 38 :) Kujon ze mnie! >.<

      Usuń
    2. e tam kujon xD Ja tam się ciesze że dostałam 25 punktów połowę zadań nie dało się zrozumieć >.<

      Usuń
  4. Świetne! Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń